Slow wedding to dla Ciebie dobra opcja, jeśli od Zenka na weselu wolisz ZEN, czyli spokój, luz, relaks i chillout. Bez sztywnych formułek, nielubianej muzyki, drętwych tańców w kółeczku. Zamiast drapiącego w grdykę kołnierza czy krochmalonych falban rodem z królewskiego dworu: klimat, wygoda, totalna swoboda! Slow wedding to wesele na Twoich zasadach.
Slow wedding, czyli wszystko Ci wolno…
Slow wedding kojarzy Ci się z tempem ślimaka i flegmatycznym pląsem sennych gości po zadymionej sali? Nic z tych rzeczy! Znasz pewnie ideę „slow life”, według której najprostszą droga do szczęścia jest celebracja momentów. Czas na oddech, poczucie promieni słońca na twarzy, wsłuchanie się w śpiew ptaków… I teraz pomyśl, że ten klimat spokoju, chłonięcia chwili, słodkiego luzu, możesz przełozyć również na dzień Twojego ślubu… Tak, to możliwe! Zastanawiasz sie, jak to zrobić? Oto kilka inspiracji:
- Możesz celebrować moment przybycia gości, witając ich w kreatywny i zaskakujący sposób. Możesz też zdecydować się na niestandardową formę przybycia do miejsca ceremonii, dzięki czemu w pełni poczujesz flow chwili.
- Połączyła Was nieziemska historia miłosna? Pozwól opowieści wybrzmieć w pełni. Niech w programie ceremonii znajdzie się przerywnik zatytułowany „Love Story”, w trakcie którego opowiem o Waszych perypetiach: od pierwszej rozmowy po niesamowite wspólne przeżycia.
- Zastanów się, który z momentów przed rozpoczęciem wesela będzie dla Ciebie najważniejszy: złożenie przysięgi? Składanie życzeń? A może pierwszy toast? Gdy określisz najcenniejsze momenty, pomyśl o tym, czego potrzebujesz, by móc się nimi cieszyć na 100 procent. Może masz ulubioną muzykę, kolor, zapach, które chcesz połączyć z tym dokładnie wrażeniem? Przed weselem porozmawiamy o Twoich potrzebach i wyobrażeniach, by wspólnie opracować optymalny plan.
Jak zaplanować slow wedding?
No właśnie, plan. Pamiętaj, że slow wedding to bardziej plan orientacyjny, bez rygorystycznego scenariusza. To oznacza, że improwizacja jest mile widziana, a priorytetem jest jak najlepsze samopoczucie (Wasze i gości), a nie sztywne odhaczanie kolejnych punktów w harmonogramie. To otwartość na przygody, nowości i zaskakujące zdarzenia. Nie są one postrzegane jako niepożądane ingerencje zaburzające porządek, tylko jako naturalne elementy życia. Przecież może zdarzyć się słońce, deszcz, wiatr lub tęcza. Goście mogą być pełni energii lub spokojnie wyciszeni. Wam może się chcieć poszaleć lub spokojnie pochillować w cieniu drzew… I to wszystko w świecie slow wedding jest jak najbardziej ok.
Less stres, more slow!
Całkowity brak planu nie jest najlepszą opcją, bo może doprowadzić do chaosu, a co za tym idzie – stresu. A stres i slow wedding nie idą w parze:) Dlatego zaplanujcie to, co zapewni Wam spokój ducha i pozwoli cieszyć się wydarzeniem. Moim zdaniem zaplanowane powinny być elementy fundamentalne, takie jak:
- data, miejsce, liczba gości i budżet
- obsługa wydarzenia, menu
- osoba prowadząca, style muzyczne
- rodzaje zabaw i animacji
- ogólny klimat spotkania.
A reszta: według Waszego uznania. Myślę, że warto pomysleć też na przykład o strojach, które będa pasować do klimatu i całej oprawy, a jednocześnie pozwolą Wam poczuć się wyjątkowo w tym szczególnym dniu. No, chyba że wszystko Wam jedno i w służbowym gajerku czy domowym dresie czujecie się doskonale w każdej sytuacji;)
Podobnie rzecz ma się z kwiatami czy dekoracjami. Ważne, by w każdym aspekcie wesela pamiętać o filozofii, jaka przyświeca slow wedding: te wszystkie szczegóły są dla Was, a nie Wy dla nich. Jeśli na przykład wybór kwiatów sprawia Wam radość, bo kochacie naturę i nie wyobrażacie sobie wyjątkowych chwil bez „zieleniny”, to super! Ale jeśli nie lubicie kwiatów, nie znacie się na bukietach albo jedno z Was jest alergikiem i zdecydujecie się na inne ozdoby, to też ok. Ważne, by zarówno przygotowania do ślubu, jak i zabawa weselna były okazją do zatrzymania się, wzięcia głębokiego wdechu i pomyślenia: Slow. Jest dobrze. To moje wesele i jest dokładnie takie, jak ja chcę”.